czwartek, 8 listopada 2012

Wstyd

Ostatnimi czasy będąc na wyjeździe służbowym odwiedziłem piękne dolnośląskie miasto, gdzie wdałem się w sympatyczną rozmowę z moim zleceniodawcą - wysoko postawionym urzędnikiem. W trakcie konwersacji skakaliśmy po różnych tematach służbowych, aż w końcu zeszło na sprawy prywatne i  mój rozmówca zadał pytanie:
-A gdzie teraz mieszkasz?
-W Lubawce koło Kamiennej Góry - odrzekłem spokojnie.
Reakcja urzędnika bardzo mnie zaskoczyła, było to jak wystrzał z armaty. Na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie pomieszane z przerażeniem, a następnie zostałem postawiony w ogniu pytań: jak, dlaczego, po co? Zanim zdążyłem odpowiedzieć mój rozmówca opowiedział mi, że jechał w zeszłym roku z  żoną do czeskiej Pragi i po drodze zahaczyli o Lubawkę. Jednak wizyta tutaj była dla nich szokiem i nie zostawiła żadnych pozytywnych wrażeń. Po prostu brud, smród, żulernia i marazm.


Jak widzicie po tym blogu, mi również nie brakuje krytycznego spojrzenia na Lubawkę, ale tym razem uniosłem się honorem i próbowałem stanąć w obronie miasteczka. Mój regionalny patriotyzm kazał mi wspomnieć o pięknym rynku, stadionie i kortach tenisowych, zabytkach Lubawki i Ulanowic, Kruczym Kamieniu i tak dalej, ale szczerze mówiąc tak na szybko nie za bardzo mogłem znaleźć w myślach jakiś porządny argument w obronie. Co przekonałoby tego wielkomiejskiego urzędnika do łaskawszego spojrzenia na moje miasto? Czym właściwie Lubawka może zaimponować komuś z zewnątrz, z pięknego prężnego dolnośląskiego miasta? Gambit i nowa prażalnia słoneczniku to jednak za mało. Byłem na straconej pozycji, więc dorzuciłem jeszcze tylko, że piękna górska okolica, blisko do czeskiego Trutnova i Skalnego Miasta, zaraz obok Karkonosze i takie tam gadanie, ale samą Lubawką trudno się chwalić.

No bo przecież nie będę rozpływał się nad zrujnowanym dworcem kolejowym, rozpadającą się skocznią narciarską, pustymi kościołami i zgliszczami kaplic na Świętej Górze, zrujnowanymi fabrykami, opuszczonymi basenami, całkowitym brakiem jakiejkolwiek kultury i atrakcji w mieście. Nic tylko totalny rozkład i upadek.Tak więc koniec końców nie umiałem podać argumentów, które pokazały by Lubawkę  w lepszym świetle i niepostrzeżenie wolałem zmienić temat.


Po zakończeniu spotkania z urzędnikiem z pięknego dolnośląskiego miasta dopadła mnie konsternacja i jakieś dziwne uczucie. Co prawda wiem jak jest w Lubawce i założyłem tego bloga, by móc sobie ponarzekać, jak to tutaj źle i niedobrze. Jednak tego, że ktoś obcy tak zaatakuje moje miasteczko, to się nie spodziewałem. Najgorsze jest jednak to, że urzędnik miał zasadniczo racje w swoim osądzie. Jest on człowiekiem ambitnym, pracowitym i pełnym fantazji, a do tego mieszka w mieście pełnym podobnych mu ludzi, którzy biorą sprawy w swoje ręce i działają, by żyło się lepiej. A w Lubawce brakuje takich ludzi i takiego ducha, brakuje zmian, postępu. Tutaj tylko gruzy w około. I sami ludzie jak te zaklęte kamienie, siedzą i czekają, aż ktoś im da i za nich wszystko zrobi, nie biorą losu miasta we własne ręce.

W tym momencie zrozumiałem to dziwne uczucie, które zalęgło się we mnie po rozmowie z urzędnikiem. Było to nic innego tylko najprawdziwszy wstyd. A zapytacie dlaczego? Po prostu wstydziłem się, że mieszkam w Lubawce i chyba pierwszy raz beznadzieja tego miejsca dopadła mnie z tak druzgoczącą mocą. Musiałem to porządnie przemyśleć, aby jakoś się się z tym uporać. Koniec końców utwierdziło mnie to w przekonaniu, że dobrze zrobiłem zakładając tego bloga. Czasu jest coraz mniej, Lubawka stacza się coraz bardziej w otchłań niebytu i trzeba zacząć działać. A jak, czas pokaże.



1 komentarz:

  1. W Lubawce trzeba zmienić WŁADZE bo inaczej nic z niej nie będzie :( A końcem końców młodzi wyjadą z Lubawki i zostaną tam sami emeryci i renciści Przykro to pisać ale tak będzie

    OdpowiedzUsuń